Maria Markowska
Spis wierszy
1. Nocna wycieczka „WRZOSU”
2. Pierwszy dzień ferii
3. Sprawozdanie z wycieczki na Nowe Obłuże
4. Na Górę Donas
5. Słoneczna sobota
6. Przyszła zima ulubiona
7. Do Kartuz
8. Wycieczka z PTTK-iem
9. Noga za nogą
10. I znów wspaniała wycieczka
11. Niezapomniany wieczór
12. I znów z „Wanogą”
13. W sercu Kaszub
14. Bernadowo
15. I znów najpiękniejsza wycieczka
16. Nad Jezioro Tuchomskie
17. Udana wycieczka
18. Urocza wycieczka
19. Na początek
20. Dni powszednie
21. Inauguracja
22. Spotkania
23. Magiczne wycieczki
24. Kemeri
25. Szalone życie
26. Ostatni dzień
27. Żukowo i Małkowo
28. W Chmielnie
29. Odpust w Sianowie
30. Kochanej Eli
31. Kochana Trzynastka
32. Niecodzienna impreza
33. Kacze Buki
34. Spacer na Grodzisko
35. Esperanto i Malbork
36. Międzynarodowy Rok Gór
37. Jesienny deszcz
38. Sopockie Grodzisko
39. Cudowny helski dzień
40. Na Warmię
41. Dziewięciolecie „WRZOSU”
42. Jesienne nastroje
43. Jesienne słońce
44. „Wrzosowa” wędrówka
45. Niecodzienna wycieczka
46. Najcięższa wycieczka
47. XX Rajd im. dr. Mieczysława Orłowicza
48. I znów zima
PTTK Oddział Morski w Gdyni należy do najstarszych Towarzystw
Turystycznych na Wybrzeżu Gdańskim. Oddział Morski Polskiego Towarzystwa
Krajoznawczego powołano w naszym mieście 3 maja 1928 r. a więc wkrótce po
uzyskaniu praw miejskich przez Gdynię.
Już od samego początku myślą przewodnią Towarzystwa
była aktualna do dziś dewiza” Tylko poznawszy swój kraj, można go gorąco
ukochać i owocnie dla niego pracować”.
Rozwój turystyki i krajoznawstwa, wyrabianie nawyków
czynnego wypoczynku, poznawanie piękna i kultury naszego kraju to podstawowe
cele naszego działania.
Jubileusz
75–lecia Towarzystwa przypada w 750 roku od pierwszej wzmianki o Gdyni. W
dokumencie biskupa włocławsko – kujawskiego Wolimira podano, że w skład parafii
Oksywie weszła m.in. wieś Gdynia.
W tym roku mija także 10 lat od powołania Klubu
Krajoznawczego „WRZOS”, jednego z najlepiej działających klubów w woj.
pomorskim.
Tomik
wierszy Marii Markowskiej powstał na turystycznym szlaku. Dedykowany jest
turystom i krajoznawcom gdyńskim spod znaku PTTK.
Wyrażam przekonanie, że będzie promował radosną
turystykę, integrował turystów w Gdyni
i w całym kraju.
Dziękuję
autorce wierszy za jej entuzjazm i oddanie bez granic wędrówce krajoznawczej.
Wydanie tomiku wierszy Marii Markowskiej było możliwe, dzięki finansowemu wsparciu Studia Graficznego „DANEX” z Sopotu a przede wszystkim państwa Danuty i Stanisława Gębskich, zapalonych miłośników turystyki.
Ryszard Wrzosek
Prezes OM PTTK w Gdyni
To
hasło przewodnie Klubu Krajoznawczego „WRZOS”, którego członkiem i
współzałożycielem jest wspaniała turystka, mieszkanka Gdyni, Maria Markowska.
Klub powołali gdyńscy krajoznawcy na wycieczce do
Zagórskiej Strugi, 17.10.1993 r. W tym roku klub obchodzi swój jubileusz
dziesięcioletniej działalności. Od samego początku viceprezesem Klubu była
Maria Markowska.
Maria Markowska
– Instruktor Krajoznawstwa Polski jest członkiem
Oddziału Morskiego PTTK w Gdyni. Wstąpiła do Towarzystwa w 1957 r. będąc
studentką geografii w Gdańsku. Po
studiach rozpoczęła pracę
w szkole podstawowej, najdłużej
w SP nr 29, gdzie założyła i kierowała pracą
SKKT PTTK. Dzięki jej inicjatywie utworzono w szkole Izbę Pamięci,
poświęconą Stefanowi Żeromskiemu. O bardzo bogatej działalności Koła i jego
opiekunki świadczą dziś kroniki SKKT , prowadzone do chwili obecnej. Maria
Markowska nadal jest bardzo czynnym organizatorem wycieczek krajoznawczych,
zwłaszcza w Klubie Krajoznawczym „WRZOS”. Prowadzi osobiście piesze wycieczki
krajoznawcze w regionie gdańskim, głównie na Pojezierzu i Pobrzeżu Kaszubskim. Swoje wyprawy dokumentuje pisząc
wierszem. W krótkich słowach stara się przekazać miłość i radość z wędrowania
po kaszubskich szlakach. Swoje wiersze pisze bezpośrednio na wycieczkach, a
następnie deklamuje uczestnikom na mecie wyprawy. Od 13 stycznia do 8 grudnia
2002 r. napisała 48 wierszowanych sprawozdań z wycieczek. W ten sposób
udokumentowała najważniejsze imprezy Klubu „Wrzos” z okazji zdobycia przez Klub
pierwszego miejsca w woj. pomorskim i jubileuszu 10–lecia Klubu.
Alicja Wrzosek
Przewodnicząca Komisji Krajoznawczej
OM PTTK Gdynia
MOJE WIERSZOWANIE
Pierwszy swój wiersz napisałam dwa lata temu. Poświęcony był on Oli, mojej maleńkiej wnuczce. Przed rokiem zaczęłam pisać wierszowane sprawozdania ze swoich wycieczek. Z turystyką związałam się podczas moich studiów geograficznych. Od lat 50-tych jestem członkiem Oddziału Morskiego PTTK w Gdyni. Zamiłowanie do turystyki zaszczepiła mi moja matka. Zdaję sobie sprawę, że wiersze moje są jeszcze bardzo niedoskonałe ale pisanie ich sprawia mi ogromną przyjemność. Wiele z nich powstało bezpośrednio na trasach, w pociągach, autobusach i na pieszych wędrówkach. W 2002 r. natrafiłam po raz pierwszy na wiersz napisany przez mojego ojca. Uświadomiłam sobie wówczas, że moje zainteresowanie się pisaniem może nie jest przypadkowe.
Serdecznie dziękuje prezesowi Oddziału Morskiego PTTK w Gdyni, mojemu koledze Ryszardowi Wrzoskowi za pozytywną ocenę mojego skromnego dorobku i pomoc przy wydaniu tego tomika.
Maria Markowska
1. NOCNA WYCIECZKA „WRZOSU"
czy wybrać się na
„ognisko".
Trudna trasa, nocna pora.
Na ” nie „ przemawiało
wszystko.
Ostatnia decyzja się
liczy.
Idą moje koleżanki.
Ja nie gorsza, choć nie młodsza.
Ciągnie mnie na
pohulanki.
W grupie jest nas dwie
dziesiątki.
Wszyscy są dziś bardzo
radzi.
Noc zapada nad Oliwą,
a Moneta nas prowadzi.
Wyruszamy o szesnastej.
Ciemno jest niesamowicie.
Podziwiamy park oliwski,
sławnej katedry odbicie.
Droga prowadzi do lasu
i tak lasem aż do celu.
Mamy swoje latarenki,
a pochodnie ma niewielu.
Ja idę na szarym końcu.
Cała grupa mnie wyprzedza.
Moje drogie koleżanki
dochodzą do Borodzieja.
Przykro tak samej na
trasie,
lecz pojawia się Halina.
Odtąd ona mnie prowadzi
i tak znika smutna mina.
W Borodzieju dwa ogniska,
więc pieczemy co się da.
A jeżeli ktoś zapomniał,
to dostanie od Bohdana.
Powrót jest niesamowity.
Będzie dzisiaj nam się śnić.
Trasa - istne lodowisko.
Mamy szczęście, co tu
kryć.
Chociaż wszyscy po kolei
„łapią po drodze zające",
ja jednak dzięki Halinie,
nie upadam aż do końca.
Wielkie dzięki za
wycieczkę
kochanemu Andrzejowi.
Trasę ma w malutkim palcu,
a jak powie, to już
powie.
Wracamy zadowoleni
z wspaniałego
towarzystwa.
Poczekamy tydzień cały,
by pogoda wreszcie przyszła.
Drogiej Halinie B. – Marysia
Gdynia, 13.01. 2002 r.
Mimo, że dzisiaj brzydka pogoda
jest bardzo ciekawa wycieczka.
Mamy początek ferii zimowych.
Ponowna z domu ucieczka.
Szkoła z Leszczynek jak zawsze
pierwsza.
Dla mnie podwójna radość.
Młodzież wspaniała, największa grupa.
Tradycji staje się zadość.
Sam szef Oddziału zainaugurował,
a my się szybko zbieramy,
by poznać stary dom Abrahama
i jego ciekawe wystawy.
Ruszamy teraz na krótką trasę,
choć program jest dość bogaty.
Idziemy starą ulicą Gdyni,
gdzie stały kaszubskie chaty.
Na trasie jawi się „Dalmor"
i Skwer, gdzie latem są róże,
ulica zaś Waszyngtona
prowadzi nas ku Górze.
Kamienna Góra najwyższa w Gdyni
jest tak nam bliska i droga.
A deszcz wciąż pada, pada i pada.
Nie ważna nasza uroda.
Zmarznięci, mokrzy, lecz pełni
wrażeń
zbliżamy się już do przystanku.
Podziękowania, do zobaczenia.
Do kolejnego poranku.
Gdynia, 26.01.2002 r.
3.
SPRAWOZDANIE Z WYCIECZKI NA NOWE OBŁUŻE
Choć nie ruszamy się z Gdyni
na krótkiej dzisiejszej turze
znane jest wszystkim centrum,
tylko nie Nowe Obłuże.
Mijamy pałac Thymianów.
Idziemy ulicą Rybaków.
A stare rybackie chaty
podobne są do czworaków.
Odkrywamy nowy świat,
nasze gdyńskie manowce.
Trudno się tylko pogodzić,
że obok wyrosły wieżowce.
Stromą- ścieżką schodzimy
do rybackiej przystani.
Słońce świeci nam w oczy.
Czyżby już Wiosna; Pani?
Na trasie Osada Rybacka,
lecz trasa dla nas za krótka.
Więc zgodnie postanawiamy -
iść dalej aż do skutku.
Piętrzą się znów trudności,
lecz do przezwyciężenia.
Może by tak Oksywie
zaliczyć od niechcenia.
Wchodzimy już na teren
Portu Wojennego.
Serce wali jak młotem.
Sama nie wiem dlaczego.
Udaje nam się uciec
dziurą w wysokim płocie.
Troszeczkę się cofamy
przy Muchowskiego wylocie.
Stary Cmentarz Marynarski
zwiedzamy zadowoleni.
I powracamy do domu
jednak trochę zmęczeni
Towarzystwo dopisało –
Maria, Erna, Bohdan, Krystyna
choć było nas trochę mało
Waldek, Ela, Basia, Halina.
Dziękuję kochanej Eli
za wszelką pomoc na trasie.
Wszak odcinkami trudnymi
samemu przejść nie da się.
Dzisiejsza nasza wycieczka
wspaniała i jedyna.
Nawet po wielu latach
chętnie się takie wspomina.
Gdynia, 3.02.2002
4. NA GÓRĘ DONAS
Chociaż się nie wybierałam
na dzisiejszą trasę
zadzwoniła do mnie Żenia.
Idziemy z kompasem.
Pod palmą - trzydziestka.
Są starzy znajomi
Marysia z Przymorza,
jest Bartosz z Chyloni
Żenia idzie z Krystyną
Jest również Teresa.
Ja z esperantystką,
no i Jadzia Rzeppa.
Bohdan patrzy na nas,
zmienia trochę trasę.
To już nie szlak żółty
Idziemy z hałasem.
A więc droga łatwa
i nie bardzo długa.
Oby zawsze taka.
Będzie większa grupa.
Wychodzimy z dworca.
Wchodzimy do lasu.
Przed nami Krykulec.
Mamy sporo czasu.
Tutaj dłuższy postój
Dla nas odpoczynek.
Pijemy herbatę
robiąc dobrą minę.
Po prawej Krzyżowa.
My na Górę Donas.
Chcemy uczcić Święto
Inni przyjdą po nas.
Wojtek robi wykład
z wyzwalania Gdyni.
Bohdan i pan Kazik
podobnie to czyni.
Schodzimy na giełdę.
Wracamy do domu.
Bardzo dziękujemy
Panu Bohdanowi.
Gdynia, 17.02.02
5. SŁONECZNA SOBOTA
Sobota. Dzwoni Ryszard Wrzosek.
Godzina dwunasta . Na spotkanie proszę!
Jedziemy we trójkę sprzed PTTK-a,
a celem jest szkoła 29 – ta.
Szkoła, w której uczyłam trzydzieści lat
szkoła, która przyćmiła mi cały świat.
Wita nas w progu Ania Szymanowska,
dzisiejszy gospodarz, no i sprawa prosta.
Najpierw zwiedzamy stary budynek,
pokój nauczycielski i mój Gabinet.
Wszystko lśni czystością, każdy tutaj kąt.
Przydałby się tylko jakiś mały remont
Izbą pamięci ku czci patrona
jestem naprawdę zauroczona.
Dziś w mojej szkole wielka biesiada.
Kończy się tutaj piesza parada.
Jest młodzież z wielu gdyńskich klas,
która powraca z zimowych tras.
Dla nie to święto jest przecudowne.
Poznaję ludzi, wspaniałe woźne.
Siedzę na holu razem z młodzieżą,
Wszak mi się takie prawa należą.
W programie kawa, potem przemowy,
nasze piosenki, no i nagrody.
Wracam szczęśliwa zadowolona,
no i na wtorek już zaproszona.
Gdynia, 23.02.2002 r.
6. PRZYSZŁA ZIMA ULUBIONA …
Dzisiaj może tylko krótko
opowiem o naszej
wycieczce
Było fajnie i pogodnie.
Nikt nie myślał o
„ucieczce”.
Stawiają się w
licznym gronie
nasi Wrzosowi turyści.
Bardzo zgrane towarzystwo.
Starzy klubowi artyści.
Trasa, owszem, bardzo miła-
Mrzezino, Połchowo, Rekowo.
Jesteśmy już w Pieleszewie.
Naprawdę było morowo.
W Połchowie mijamy grotę.
Dzielimy nasz
wspólny los.
Spotkamy się za
tydzień.
Klub Krajoznawczy „Wrzos”
Gdynia, 24.02.02
Chociaż nie planowałam
dzisiaj większego pisania,
jednak nie mogę darować.
Przybędzie coś do czytania.
Będzie o czym wspominać.
Wycieczka była bombowa.
Wszystko zgodne jest z planem,
a trasa dziś wyjątkowa.
Sprawdziła się dzisiaj prognoza.
.Słońce świeciło bez przerwy.
Jesteśmy już w Siódmym Niebie,
W nas jeszcze tkwią rezerwy.
W lesie witała nas zima,
Na polach błoto i wiosna.
Tego nam było potrzeba.
Atmosfera naprawdę radosna.
Idziemy szlakiem niebieskim –
Babi Dół - Mezowo - Kartuzy.
Mijamy przepiękny rezerwat.
Przed nami odcinek nieduży.
Towarzystwo - jak zawsze na medal -
Bohdan, Zbyszek, Halina.
Zosia tym razem sama –
Teresa, Marysia, Krystyna.
Na trasie wielka atrakcja-
Bohdan zaprasza panie do walca.
Robimy koło walca fotkę.
Będziemy mieć miłą pamiątkę.
Gdynia, 2.03.02
Pewnie niejeden mnie dziś zapyta
jak się udała wycieczka.
Moja odpowiedź zawsze jest prosta-
Nie tylko z domu ucieczka.
Pogoda w marcu może być różna,
dla nas bez uprzedzenia.
Śnieg więc czy deszcz, słońce czy wiatr,
nie ma większego znaczenia.
Ewa holuje nas do Lęborka,
którego prawie nie znamy.
Po drodze mamy cud kaktusiarnię
i Paraszyno zwiedzamy.
Kaktusów w Rumi tysiące odmian.
Niejeden z nas je kupuje.
A w Paraszynie z różą jabłecznik
bardzo nam dzisiaj smakuje.
Lębork czaruje nas swą historią,
pięknymi też zabytkami.
Zwiedzamy najpierw miejskie muzeum
i czterech pilotów w nim mamy.
To miasto lwa, czternastowieczne,
zwiedzamy dość szczegółowo.
Przewodnik nasz wiele nam mówi
i każdy mu wierzy na słowo.
A zatem mamy do zaliczenia,
do czego się szef nasz przyczynia -
młyn, zamek, ratusz, baszty i mury
i jak Jakubowa świątynia.
Wracamy wszyscy w super humorach.
Oby tak częściej i dalej.
Przed nami jeszcze mnóstwo jest sobót.
Może coś znowu wypali.
Gorące dzięki dla naszej Ewy
i dla naszego szefostwa.
Dzięki wam wszystkim za każdy uśmiech.
Poniżej – Maria Markowska
Gdynia, 9.03.02
Marysi w podzięce za towarzystwo
9. NOGA ZA NOGĄ
Wycieczka dość wyjątkowa.
Sam Rysiek przyjeżdża aż z Gdyni.
Zagaja dziś całą imprezę.
Jak zawsze wspaniale to czyni.
Życzenia składa nam Wojtek.
Jak nigdy dotąd rymuje.
Jesteśmy wszyscy po Świętach
i nic nam już dziś nie brakuje.
Pogoda typowo świąteczna.
Leje się tylko w Oliwie,
lecz to kochana Cyganka
załatwia dyngus uczciwie.
Ala idzie na trasę.
Nie była z nami od lat.
Pewnie to dzięki temu
tempo maleje aż strach.
Zielony szlak Stefanowy
biegnie przez piękny las.
Cudownie nam się wędruje,
bo szlak jest dla nas w sam raz.
A jednak po „ciężkiej" trasie
niektórzy są wygłodniali.
Bohdan częstuje kanapką.
Możemy więc iść już dalej.
Toż dzisiaj tyle okazji -
rozchmurzcie więc swoje miny.
Wielkanoc, dyngus, aprilis
i imieniny Grażyny.
Wycieczka była na medal.
O czwartej byłam już w domu.
Zupełnie nie jestem zmęczona.
Komu zawdzięczam to, komu?
Gdynia, l IV 2002 r.
Dzisiaj idziemy w nieznane.
Spełnia się moje marzenie.
Wędrówka do Portu Nowego.
Chyba się już nie odmienię .
Grupa, co prawda, niewielka,
Zgrana. Nie zawsze tak bywa.
Trasa z Oliwy ciekawa.
Pogoda dziś urodziwa.
Mijamy Klub Płetwonurków,
Tu stoi stareńki czołg,
starszy jeszcze samochód,
a reszta to tylko złom.
Pieszo Piastowską nad morze.
Z Jelitkowa na Brzeźno plażą
Przy molo dogania nas Ewa.
Takie wycieczki się marzą.
A molo zaliczamy spacerkiem.
Grzecznie idziemy parami.
Nieznaną zaś jego długość
Bohdan odmierza krokami.
'Pierwszy postój na trasie.
to śliczne zaplecze mola.
Pyszne są Zosi kanapki.
Wcinamy je zatem dowoli.
Najlepszym znawcą na trasie
jest Ryszard, nasza podpora.
Prowadzi przez Park Brzeźnieński,
A znać go - najwyższa już pora.
Czytamy w "Gazecie" o fortach.
Bardzo ciekawa historia.
Wrażenie robią ogromne,
To już nie czysta teoria.
Bateria sprzed pierwszej wojny
wkomponowana w Zdrojowy,
dawny element obrony,
dziś taras widokowy.
Jesteśmy już na granicy,
granicy państwa polskiego,
Trochę nas dziwi ten napis,
ale my wiemy dlaczego.
W Jednostce mamy Kasyno -
należny nam odpoczynek.
Dziewczęta stawiają piwo.
A gdzie zabytkowy kominek ?
Wchodzimy do starych kościołów
To znów zasługa Pawłowa.
Znajduje otwarte wierzeje,
A wnętrze jakby z Krakowa.
Idziemy przez środek Nowego
„Miasto” naprawdę ciekawe .
Mały jest ruch na ulicach.
Chciałoby się wpaść gdzieś na kawę.
Ewa nas wiedzie na cmentarz.
Dziewczynom znana jest trasa,
Prowadzą całkiem bezbłędnie.
Wspaniała jest grupa nasza.
Busem wracamy z Nowego.
Jedziemy aż do Żabianki,
Tutaj wysiada Ewunia,
kolejką dwie koleżanki.
Żegnamy się z Krysią i Zosią .
Wkrótce się znowu spotkamy,
Przed nami Cieszenie i Chmielno.
Razem się tam wybieramy.
Gdynia, 7.04.02.
Odwiedziłam wieczorem
"moją" szkołę w Oksywiu.
Chcę wygłosić prelekcję,
by wspomnienia odżyły.
Mówię o Ukrainie,
Kresach mojego Taty .
Uczyłam polską młodzież
w Gródku Podolskim przed laty.
Grodek to małe miasto
pięknie leżące nad rzeką
powracam do Jego progi
myślami tylko - daleko
Pamiętam szkołę i kościół
kleryków i współmieszkanki.
Często wspominam też kirkut,
wycieczki i pohulanki.
Agata zagrała melodię,
którą kojarzę z stepami,
a potem śpiewaliśmy
byliśmy z grudczanami.
Nastrój – bardzo serdeczny.
Wszyscy są zasłuchani.
Ja powróciłam do swoich-
tak bliskich mi i kochanych.
Chciałabym jeszcze nieraz
odwiedzić me Oksywie,
spotkać się z czwartą klasą
i pogawędzić mile.
Gdynia-Oksywie, 18.04.02.
12. I ZNÓW Z „WANOGĄ”
Pociągnęła piękna trasa
i wspaniałe towarzystwo.
Również tempo - w sam raz dla mnie.
To by z grubsza było wszystko.
Opowiadam koleżankom
o niedzielnych planach „Wrzosu",
ale, mówiąc tak naprawdę,
jestem w drodze do „kosmosu".
No i trafiam na Barbarę,
która także błądzi w chmurach.
A zatem lecimy razem.
Dla nas liczy się natura.
Nie wiemy o czym rozmawiać.
W myślach się już pakujemy.
Pojedziemy w pierwszej grupie.
Przed Syberią nie zaśniemy.
I tak do samego końca
wędrujemy wraz z Barbarą,
a w zasadzie to we trójkę.
Wojtek jest nam dobrą parą.
Rozumiemy się od startu.
Omawiamy malborkowe.
Dla nas plany są zbyt skromne.
Wzbogacimy o połowę.
Gdynia, 21 04. 2002 r.
By zebrać całą grupę –
na dworzec - skoro świt.
Czekałam bardzo długo.
Niestety nie przyszedł nikt.
Bardzo
sympatyczny kierowca,
a takich trochę za mało,
z Karwin zabiera Krystynę
i jest już grupa cała.
W
Cieszeniu - gośćmi Marleny.
Spotkanie
wyśmienite.
Tematów
wiele, brak jednak czasu.
Ruszamy
na orbitę.
U góry ściskamy resztę,
a jest ich tak „niewielu".
Wszyscy są w domu, czyli w pracy.
Wolniejsi będą w niedzielę.
Droga do Chmielna jest malownicza.
Na długo w pamięci zostanie.
Doprowadza ona prosto do celu.
Nie czas na drugie śniadanie.
Schronisko wita otwartą bramą.
I tutaj wielkie sprzątanie.
Nie wiemy - sala to czy salon.
Cudowna jest na przespanie.
Krótki spacerek po pięknym Chmielnie,
a potem już tylko wizyta.
Ela i Marta, chłopcy i Andrzej.
Nie da się tego opisać.
Wieczorem nieskoro mi idą rymy.
Nie moja to chyba wina.
Jutro, jak przyjdzie nowe natchnienie,
Z Krystyną będę kończyła.
Chmielno, 27.04
2002 r.
Rano, gdy wcześnie budzę się –
„po górach i dolinach"
- już słyszę Martę jak pięknie śpiewa.
Wspaniała z Marty dziewczyna.
Ciekawy dzień się rozpoczyna,
więc najpierw na mszę świętą.
Potem ruszamy szlakiem czerwonym.
Bezwietrzna pogoda zachętą.
Na leśnej trasie trochę błądzimy.
Szlak nieco zaniedbany.
Liczne kapliczki na naszej drodze
są przez nas fotografowane.
Mijamy piękną wioskę Kosy,
a potem rezerwat wspaniały –
„Zamkowa Góra" z starymi bukami –
to dla nas wysiłek niemały.
Trudny odcinek na naszej trasie
to długi marsz po szosie.
Jesteśmy bardzo tym wykończone.
Gorzej niż w samym
kosmosie.
Przelatujemy całe Kartuzy
i docieramy do Żurków.
Wszystko to było zaplanowane.
Jesteśmy już na podwórku.
Nasi znajomi - Basia, Tadeusz
mieszkają w pięknej dzielnicy.
Prawie na klęczkach idziemy naprzód
po Mściwoja II ulicy.
Spóźniony obiad strasznie smakuje
(gryczana z ogórkami).
Mieszkanie śliczne, reszta wspaniała,
a potem spacer lasami.
Wracamy późno w domowe progi
jako wiosenne ptaki.
Najbliższy tydzień szybko przeleci.
Przed nami majowe szlaki.
Gdynia, 28.04. 2002 r.
Dzisiejsza nasza trasa
przepiękna od początku,
Najpierw krotki marsz wzdłuż torów,
I jesteśmy już na przylądku.
Na szlaku mijamy osiedle,
a potem Bernadowo.
Byłyśmy tu już wielekroć,
dzisiaj jesteśmy na nowo.
Podziwiamy teraz rezerwat-
Rezerwat Łęg nad Swelinią.
Robimy tu krótki postój.
I tak minuty nam płyną.
Wszystko udaje się super,
lecz nie do samego końca.
Stoimy już na przystanku
czekając zachodu słońca
Z stuminutowym spóźnieniem
wracamy z Krysią zmęczone.
Ale i muszę powiedzieć,
Że bardzo zadowolone.
Gdynia, 7.05.02
Ali - Marysia
Co mnie zachęciło,
by dalej pisać swe rymy?
Siedzimy nad Głębokim,
Przysiadam się do Aliny.
Chciałabym Ali przeczytać
jakieś me wiersze wiosenne.
Kochana Ala natomiast
prosi o wszystkie niedzielne.
Dziękuję za słowa uznania.
A teraz dochodzi do "sprzeczki".
Trudno się pewnie z tym zgodzić-
najmilszy moment wycieczki.
Dzisiejsza wiara - na medal.
Wspaniała jest również trasa.
Przed nami tumany kurzu.
Nikogo to nie przestrasza.
Droga prowadzi lasami.
Z Babiego aż do Borkowa.
Mijamy znane .Dzierżążno.
Docieramy i do Mezowa.
Chciałabym jeszcze wymienić
kochane me koleżanki –
Krysię, Basię, Bożenę,
Alę, Zosie, dwie Janki.
Jadzię, Ernę i Staszkę,
Wiosnę i Terenie.
Było nas tak dziś dużo,
że reszty już nie wymienię.
Dzięki P. Emilowi
za piękną całą imprezę.
Stawimy się znów w komplecie.
i ja w to bardzo wierzę.
Gdynia, 12.05.02
16. NAD JEZIORO TUCHOMSKIE
Dzisiaj koleina wycieczka.
Tym razem Kielno - Chwaszczyno.
Trasa naprawdę ciekawa.
Piękne wspomnienia nie zginą.
W Gdyni nas wsiada niewielu.
Reszta dosiada w Karwinach
Najwięcej, niespodziewanie
pojawia się na Chwaszczynach
W Kielnie zwiedzamy kościółek
i stąd ruszamy na trasę
Po drodze Warzno, a potem
jezioro wnet będzie; już nasze.
Nie powiem, żeśmy błądzili.
Droga jest trochę nam znana.
Ale z kompasem i mapą
przecież trafimy do rana.
Jakimiś bocznymi drogami
docieramy do wsi Warzenko.
Przed nami Jezioro Tuchomskie.
Meta zaś jeszcze nie prędko.
Nad jeziorem jest wypoczynek.
Siedzimy w przemiłym gronie-
Ewa, Teresa i Paweł,
a reszta już w cieniu tonie.
Teresa jest zasłuchana,
gdy Paweł nam wiersze rymuje,
Ja zaś tak bardzo się cieszę,
Że komuś znów to „smakuje”
A
Krysia niezmordowana
(soboty
również pamięta)
przysiadła
do naszych panów
i zawsze jest uśmiechnięta.
Miło jest nam
wędrować
z nowymi koleżankami.
Larysa i Izabella
zostaną na zawsze już z nami.
Przed nami tylko
Tuchomek
i droga już na
Chwaszczyno.
Lecimy prosto przed
siebie
Autobus nasz jednak
nas minął.
Godziny tak szybko nam płyną.
Jak zawsze cudowna pogoda.
Nasza trzynastka na medal.
l wszystko się kończy-a szkoda.
Wracam z Barbarą do domu
aż z trzema przesiadkami.
Chociaż Syberia odpadła
w niedzielę się zawsze spotkamy.
Gdynia, 19.05.02
Na start przybywa Trzynastka.
Dziś trochę i nowych twarzy.
Dołącza Beksa i Fafik,
jak właśnie nam się
to marzy.
Bardzo przyjemnie się jedzie.
Pan Piotr we wszystkim pomaga.
Przystanek już w Dworze Nowym.
Przed nami problem nie lada.
Lecz można się z tym uporać.
Nasz szlak czerwony już mamy.
Idziemy prosto przed siebie.
Jesteśmy wszak wędrowcami.
Prowadzi nas dzisiaj pies Beksa
ze swą ukochaną Olą,
Bardzo mu wdzięczni jesteśmy.
Pewnie go znowu przeszkolą.
Na szlaku dwa odpoczynki
Miło się wszystkim gawędzi.
Piękne jezioro Wyspowo.
Śliczny jest las sąsiedni.
Na trasie dwa koncerty,
a który lepszy - nie wiemy.
Jeden, to żaby cedrońskie,
a drugi - chyba zgadniemy.
Wchodzimy do Wejherowa.
Dawno w nim nie byliście.
-Piękne są jego zabytki.
A słońce świeci złociście.
Ciekawy jest park z pałacem,
na rynku pomnik Wejhera,
ratusz i kościół farny.
Udała się nam niedziela.
Żegnamy się już przy lodach,
a mówiąc dziś do widzenia
marzymy o letnich przygodach.
Wszystko do przemyślenia.
Gdynia, 9.06.2002
18. UROCZA WYCIECZKA
Bardzo ciekawa wycieczka.
Ula- sąsiadka wzorowa.
Wspaniały nasz pan kierowca.
Niezastąpiona szefowa.
Trasa dzisiejsza przebiega
Nadmorskim Krajobrazowym,
od Pucka do Białogóry.
Powrót zaś szlakiem nowym.
A z Pucka robimy kurs,
kurs po Puckiej Zatoce.
Pogoda nam sprzyja od rana.
Flaga na wietrze łopoce.
Miasto zwiedzamy już w bieg
by mieć czas w Władysławowi
Śliczny jest widok z tarasu
na wieży ratuszowej.
Zwiedzamy tutaj również
wspaniałe Muzeum Motyli.
Okazy są tak bajeczne.
Muzeum to dzieli nam umili.
Z Władysławowa już blisko
do pięknej Jastrzębiej Góry.
Idziemy czystą plażą.
Na niebie zbierają się chmury.
Karwia, Karwińskie Błota
wieś menonicka na trasie.
Śliczne, bogate są domy.
Z niczym porównać nie da się.
Dębki są położone
nad ujściem rzeczki Piaśnicy.
Stąd było już bardzo blisko
do dawnej niemieckiej granicy.
Teraz już niedaleko
do białej Białogóry.
Chcemy zaliczyć stadninę.
Podziwiać hotelu mury.
Do domu wracamy wieczorem
kontenci ze zwiedzania
życząc swym koleżankom
częstszego wędrowania.
Gdynia 15.06.2002
19. NA POCZĄTEK
W końcu dziś
wyruszamy
na Kongres
Esperancki do Rygi.
Przed nami wspólny
tydzień.
Nie będziemy mówić
na migi.
W programie ~ wiele zwiedzamy,
wiele spotkań, wiele śpiewania.
Wędrujemy z Danielą co roku
już od samego zarania.
Fajnie się już zakończył
pierwszy etap naszej podróży.
Dwie Markowskie na jedno miejsce
to ciężar może za duży.
Pogoda jest taka sobie.
Jesteśmy już na trasie.
Znamy już panów kierowców.
Wszystkich przedstawić nie da się.
Jedziemy piękną szosą -
Żuławy i las za lasem.
Mijamy Elbląg i Olsztyn.
W Mrągowie kolacja przed czasem.
Poznajemy swoje sąsiadki –
znajomych naszych znajomych.
Wszyscy w wspaniałych humorach.
Weselej nawet niż w domu.
Wieczorem musimy wysłuchać
"pięknego" koncertu sąsiadek.
Tak bardzo jesteśmy zmęczone.
Nie widać końca ich gadek.
Przekraczamy o północy granicę,
granicę państwa polskiego.
A potem czekamy pięć godzin.
Sami nie wiemy dlaczego.
30.06.2002
Pogoda iście lipcowa.
Leje już prawie od rana.
Zbytnio się nie martwimy.
Każda jest już wyspana.
Mamy dziś dwóch przewodników –
pilotkę, drugiego gdańskiego.
Zwiedzamy teraz już Kowno,
W nim ratusz. "Łabędzia Białego".
Kościoły i .Dom Perkuna.
A stąd już .trasa na Szawle.
Wspaniały jest tutaj kościół.
Módl się tu Piotrze i Pawle.
Znana jest Góra Krzyży.
Na długo w pamięci zostanie.
Tyle na niej jest krzyży,
Przyciąga nieubłaganie.
Ostatnia na dzisiaj granica.
Pewnie ją „szybko” miniemy.
I przed kolejną północą
metę swą dziś osiągniemy.
Ryga, 1.07.2002
Kostkę chodnikową
tylko zaliczamy
Urządzenia zepsute.
Objaśnień słuchamy.
Kostka plastikowa
z niepotrzebnych
śmieci.
jest szara i ciężka.
Produkcja już leci.
Były teren wojskowy.
Siedem osób pracuje.
Każdy bardzo uważnie
w uwagi się
wsłuchuje.
O trzynastej jest
próba,
próba chóru naszego.
O piętnastej otwarcie
kongresu ryskiego.
Prelekcje z
słuchawkami.
Dla nas
"trochę" trudne.
A nie powiem
otwarcie –
dla mnie również
nudne.
Następuje przerwa –
uczta dla żołądków.
Z stołów wszystko
ginie
bez żadnych
wyjątków.
Wieczorne godziny
piorunem zleciały.
Esperancki koncert
jest dziś
przewspaniały.
Najpierw dwa
łotewskie.
Potem już Kaszuby.
Jeszcze nasza
młodzież,
a w końcu i my.
Dawno śpią w pokoju
koleżanki moje.
Jedna to Danusia.
Druga Ziuta Musiał.
Jak szybko
przeleciał
dzień kongresu
pierwszy.
Cieszymy się bardzo.
Jutro -jeszcze
lepszy.
Ryga, 2.07.2002
Dziś zwiedzamy miasto.
Miasto bardzo stare.
Podziwiamy mury miejskie
i przepiękną "farę".
Katedra Jakuba
z cudownym obrazem.
Powrócimy tu na pewno
jeszcze innym razem.
A przemiła Elke
po wyjściu z kościoła
wręcza mi obrazek.
Bardzom jest wesoła.
Na przepięknym zdjęciu
cudna Matka Boska.
Gdy na nią popatrzysz
znika wszelka troska.
Wędrujemy dalej,
więcej już słuchając
(jesteśmy zmęczeni)
niźli oglądając.
Jest Pomnik Wolności.
Mamy zmianę warty.
Zaliczamy w mieście
jeszcze wszystkie parki.
Na koniec muzeum
z licznymi książkami,
piękne rodowody,
i z wycinankami.
Bardzo miły moment
naszego spaceru
to sadzenie drzewka
na górze miast skweru.
Obiad spożywamy
w budynku ratusza,
a spotkanie tu z władzami
wszystkich bardzo wzrusza.
Dzisiaj oglądamy
wspaniałe zespoły –
Bydgoszcz, Łotwa i Kaszuby.
Wieczór jest wesoły.
Dzisiaj również poderwałam
mojego, "krewnego".
Pan Szpak jest mieszkańcem Rygi
Bardzo kochanego.
Ryga, 3.07.2002
23. MAGICZNE WYCIECZKI
Program dzisiaj tak bogaty,
tak pełen zwiedzania,
a w dodatku praży z nieba
bez opamiętania.
Najpierw koncert jest w kościele.
Kościół nie jest nowy.
Potem zaliczamy spacer
przez park narodowy.
Piękna grota, las. puszczański.
Święte miejsca Łotów.
Jest naprawdę przecudownie.
Całkiem bez kłopotów.
Nie wiem co mój prapradziadek
robił koło Rygi,
ja natomiast grabię siano
i to nie na niby.
Tutaj jeszcze u pastora
posiłek wspaniały
i jedziemy do Siguldy,
byśmy zaśpiewały.
Jadąc tak przez cały dzień
czas nam szybko płynie.
Dojeżdżamy do zamczyska,
zamczyska w ruinie.
Drugi obiad to zbyt wiele,
ale nie ma rady.
Teraz tylko piękna szkoła
i piękne wyroby.
Przechodzi wielki huragan,
prawie tropikalny.
My jedziemy dalej prosto
do krainy skalnej.
Zbliża się już prawie północ,
my zaś nie żałując kół
zaliczamy punkt ostatni –
plantację, suszarnię ziół.
Ryga, 4.07.2002
24. KEMERI
Rano- na chwilę w Jurmale-
plaża i centrum kurortu.
Deszcz jednak leje i leje.
Stąd niedaleko do portu.
Dzisiaj znów park
narodowy,
park narodowy
Kemeri.
Dalej - ujęcie
siarczanej.
Mija już godzin
cztery.
Obiad spożywamy w
zamku,
gdzie zwiedzam
muzeum drogowe.
A teraz bawimy się
pięknie,
poznając zabawy
ludowe.
Na trasie jeszcze
jest występ,
nasz występ w domu
kultury.
Wszyscy są prawie
gotowi.
Bardzo cieszymy się
z góry.
Ryga, 5.07.2002
25. SZALONE ŻYCIE
Wypełniamy program sobotni
z naszą Danusią w parze.
Jest on jak zawsze bogaty.
Dziś w innym już autokarze.
Jedziemy dzisiaj na północ
poprzez Słoneczny Brzeg.
Pogoda znowu słoneczna.
Włączamy już "trzeci bieg".
Docieramy do "Miasta Folkloru".
Długo pamiętać będziemy.
Jak szybko upływa tu czas.
Do domu wracać nie chcemy.
Po
pysznym poczęstunku
zwiedzamy
ciekawe muzeum
pod
hasłem "Małe jest piękne".
Z
życia małych zwierząt studium.
Zupa rybna -wspaniała,
smakuje wyjątkowo.
Szkoda, że nie mam przepisu.
Zrobiłabym ją przepisowo.
A teraz następuje
punkt dnia najważniejszy,
oczekiwany przez nas od dawna
Festiwal Folklorystyczny.
Ustawiamy się grupami
przybyłymi z różnych miast.
Przechodzimy ulicami,
by być na górze na czas.
Piękne melodie łotewskie,
melodie rybackich Liwów,
przypominają mi bardzo
melodie ukraińskich stepów.
Trafiamy i do kościoła
naszego katolickiego
na ślub młodej pary
Obok luterańskiego.
Na koniec podziwiamy
ciekawą mapę na ścianie,
mapę latarni morskich
świecących na powitanie.
I jeszcze zwiedzamy groty,
groty terenu niskiego.
Bardzo się podobają.
Ale tutaj? Sama nie wiem dlaczego.
Dzień nasz się kończy na plaży.
Zagłodzić nam się nie dają.
Jeszcze sobie popływać.
I już na nocleg wracają.
Ryga, 6.07.2002
26. OSTATNI DZIEŃ
To już ostatni jest dzień
naszej ciekawej wycieczki.
Jesteśmy już bardzo zmęczeni.
dla nas do domu ucieczka.
Na
trasie mamy dziś Wilno.
Byliśmy
tutaj, lecz dawno.
Chcemy
je zwiedzić ponownie,
by
lepiej w pamięć zapadło.
Modlimy się w Ostrej Bramie.
Katedra, Stefan Batory.
Cerkiew i ratusz po drodze.
Mickiewicz i liczne kościoły.
I jeszcze cmentarz na Rossie –
Piłsudski i jego rodzina.
Władysław Syrokomla.
Lecz czas się już upomina.
Pod wieczór zwiedzamy Troki
dawną stolicą kraju.
Piękna "Wenecja Litwy".
Zwiedzanie - według zwyczaju.
Zamek przegląda się w wodzie,
obok domki Karaimów.
Mickiewicz wielekroć tu bywał.
Na kramach mnóstwo bursztynów.
I wszystko się już nam kończy.
Na trasie wspaniale śpimy.
A o godzinie ósmej
jesteśmy w kochanej Gdyni.
Dziękujemy wszystkim za radość.
Radość z zwiedzania i śpiewu.
Najbardziej jesteśmy wdzięczni
naszym sąsiadkom z Cewic.
Dziękujemy kochanej Dorocie
i naszym Panom Kierowcom,
Drogiemu Eligiuszowi,
autokarowym sąsiadom.
Długo będziemy wspominać
każdy dzień, każdą chwilę.
Od początku aż do końca
było z Wami naprawdę miłe.
Gdynia, 8.07.2002
27. ŻUKOWO I MAŁKOWO
Trochę przygód, nie inaczej,
żeby zapamiętać.
Była aura, był i spacer.
Były i koźlęta.
Mijamy dopływ Raduni
i kanał prawie że dziki,
młyn z roku dwunastego
i dwa przyrody pomniki.
Za Żukowem - pierwsza wpadka,
Chyba mapa zawiniła.
Ale już jesteśmy "w domu".
Przygoda nie była miła.
Robimy niedługi postój,
by nieco poleniuchować,
lecz w tym momencie akurat
okulary zachciały się schować.
Trasa już biegnie spokojnie.
Zniszczony pałacyk w Małkowie.
Z Małkowa już prosto na północ
a gdzie Tokary? Kto powie?
'Z
Miszewka idziemy przez lasy.
Jesteśmy
już nad. jeziorem.
Bardzo
lubimy tę trasę.
Zostaną
wspomnienia spore.
Gdynia, 14.07.2002.
28. W CHMIELNIE
Jadę prosto do Chmielna.
Autobus mi bardzo pasuje.
Mam tu rodzinę z Markowskich.
Tutaj cudownie się czuję.
W Chmielnie wszyscy są w domu,
jakby na mnie czekali.
Andrzej, bracia i Marta.
Nie brakuje i Eli
Najpierw siedzimy w kuchni,
w kuchni
przy naszym obiedzie.
Ja robię swoje leczo.
Nie mam przepisu - i w biedzie.
Dziś obiad spożywamy
całkiem pod gołym niebem.
Dyskusja bardzo ciekawa.
Barszcz zagryzamy chlebem.
Z Elą rozmowa rodzinna,
jakiej wszystkim nam trzeba.
Zawsze jesteśmy zgodne,
a spraw spornych już nie ma.
Michał od rana z
ojcem
buduje domek ceglany.
Stawia już dach wysoki.
Wcześniej ustawił i ściany.
Ja urzęduję z Martą,
która ciągle się chowa,
a potem uczy nas tańczyć.
Talentu nie wyrażą i słowa.
Wieczorem mamy zajęcia
z Michałem oraz z Maćkiem,
lecz Ela mnie wysyła
po tatę na kolację.
Ja zapominam o świecie,
gdy słyszę o swoim Wschodzie.
Panowie bardzo ciekawi
jak żyje się w Łotwie na co dzień.
Zabawę kończymy późno
Dochodzi jeszcze i Ela.
Wygrywa Maciek i Michał.
Przede mną poprawka - niedziela.
Chmielno, 20.07.2002
29. ODPUST W SIANOWIE
Dzień nieco inny
niż wczoraj.
Me plany tylko w głowie.
Chciałam go spędzić w Cieszeniu,
a byłam na odpuście w Sianowie.
Droga powrotna z Sianowa
to horror
numer jeden.
Trasa dość niedaleka,
a dla mnie godzin siedem.
Stoimy dwie godziny
w zaduchu i w spalinach.
Czy zdążę do Cieszenia?
Ach, nie ma co wspominać.
A teraz najmilsza chwila,
chwila dzisiejszego dnia.
Dochodzę do mego przystanku,
a tu na rowerze ktoś gna.
Jakżeby inaczej to było.
To tylko Michał mógł być.
Jedzie na trzecim biegu
Brak słów. Nie ma co kryć
Chciał mnie zaprosić ponownie,
bym odwiedziła Chmielno.
Jestem bardzo wzruszona.
Nie zapomnę tego na pewno.
Gdynia, 21.07.2002
30. KOCHANEJ ELI
Dzisiaj w planie wycieczka,
wycieczka po naszej Gdyni.
Chcemy ją poznać dokładniej.
Wszak każdy podobnie -to czyni.
Zaczynamy od Redłowa.
Idziemy koło szpitala.
Jesteśmy już w Rezerwacie.
Na plaży się nikt nie opala.
Z Bulwaru wchodzimy wysoko
na samą Kamienną Górę.
W przerwie pieczemy ciasteczka,
by mieć ich całą furę.
I dalej wędrujemy,
wszak Gdynia nie byle jaka.
Z naszego Hotelu "Gdynia"
miasto
jak z lotu ptaka.
W
planie jest jeszcze Skwer,
lecz
tutaj ktoś wysiada.
Ela
już nie ma siły.
Wracać
do domu by rada.
Chciałabym jeszcze wielekroć
tak powędrować z siostrami.
Ja siły mam w nadmiarze.
Wasze osądźcie sami.
Gdynia, 30.07.2002
Trzynastka - szczęśliwa liczba
dla całej naszej Trzynastki.
Dziś zaliczamy Kazimierz.
Na trasie będą oklaski.
Dzisiejsza droga ciekawa
prawie nikomu nie znana.
Odkrywka, lasy i pola.
Kępa Oksywska kochana.
Towarzystwo - wzór dyscypliny.
Wędrujemy w jednym zespole.
Niezasłużona nauczka
wyprowadziła nas dzisiaj w pole.
Kazimierz pozostał już w tyle
Przed nami jest Dębogórze -
jedyny postój na trasie.
Wrażenia są bardzo duże.
Teraz czytamy kronikę
pisaną od roku już wierszem.
Wszystkim podoba się bardzo.
Marysi uwagi - najszczersze.
Tempo jest dzisiaj wspaniałe.
Pogoda - istne marzenie.
Jak dobrze byłoby dla grupy
znów znaleźć się razem w terenie,
Wszystkim należą się brawa.
Każdy pomaga jak może.
Będziemy często wspominać
Oksywską o letniej porze.
Gdynia, 4.08.2002
Marzenie z wielkimi podziękowaniami
32. NIECODZIENNA IMPREZA
Dzień cudnie się zaczął-
telefon od Wrzoska-
informacja turystyczna
Jak zawsze radosna.
„Jedziemy wieczorem.
Wycieczka w nieznane”
Wszystko akceptuję.
Wyjazdy kochane.
Po drodze zbieramy
miłe towarzystwo-
Szefostwo punktów IT
Jest nam bardzo bliskie.
O ósmej w Ostrzycach
początek imprezy
Odwiedzamy Bernadetę
Tak się tu należy.
Chleba jednak nie ma
Jesteśmy spóźnieni
Za to w poniedziałek
może dostaniemy.
Najdłuższy jest postój
u pana Ryszarda
Bardzo miły nastrój
Jest to szczera prawda.
Pieczemy kiełbaski,
pijemy eliksir,
omawiamy plany.
Cieszymy się wszyscy.
Za wspaniały wyjazd
dzięki p. Marzenie
Złapała bakcyla
Już się nie odmieni.
Ciekawie gawędzi-
kaszubskie zwyczaje,
czarownice i kamienie,
różne obyczaje.
Żegnamy Ostrzyce
Żegnamy jezioro
Urokliwy księżyc
Rosy jest dziś sporo.
Zbliża się już północ-
godzina dwunasta
„Dyliżans” dojeżdża
do Urzędu Miasta.
Gdynia, 18.08.2002
33. KACZE BUKI
Od dawna
marzyłam o Bukach.
Niewiele
o nich wiedziałam.
Dziś z
Krysią przy pięknej pogodzie
w końcu się w drogę wybrałam.
Na trasie jest Fikakowo.
Przeskok przez obwodnicę.
Jesteśmy na naszym szlaku.
Poznajmy Starochwaszczyńską ulicę.
Lasem do
Polifarbu.
Wreszcie Buki nieznane.
Miła
rozmowa w spożywczym
i prosto na nasz przystanek.
Po drodze spod drzewa jabłka,
a potem jarzębina.
Zaraz siadamy do dżemu.
Krysia się dopomina.
Jesienią
przybędę tu znowu.
Pokażę
trasę "Wrzosowi".
Powrócą
zadowoleni
nasi
koledzy klubowi.
Gdynia, 25.08.2002
34. SPACER NA GRODZISKO
Dwudziesty drugi - rajd do Grodziska.
Start — zaraz po kościele.
A więc wyruszam na trasę dzisiaj,
by nie pobłądzić w niedzielę.
Na szczęście towarzyszy mi Basia,
moja koleżanka klasowa.
Obie bardzo kochamy wycieczki.
Towarzyszka na trasie morowa.
Start mamy z Kamiennego Potoku.
Celem naszym jest Grodzisko.
W ręku trzymam plan Sopotu
By być przygotowana na wszystko.
Po drodze zwiedzamy Aqua Park -
baseny, barwne zjeżdżalnie.
Duże wrażenie na nas wywiera.
Liczne są tutaj pływalnie.
Z parku idziemy jeszcze ciut dalej.
Wchodzimy do pięknej chaty.
Góry wtargnęły nad samo morze.
Jej styl jest przebogaty.
Stąd już jest niedaleko
do celu naszej wyprawy.
Grodzisko, jakże prastary zamek
to obiekt nadzwyczaj ciekawy.
Wrócimy tu wkrótce z młodzieżą.
Zwiedzimy go wtedy dokładniej.
I szybko podążamy na dworzec.
W Sopocie jest teraz tak ładnie.
Dzięki za towarzystwo.
Było naprawdę przyjemnie.
Musimy wędrować tak częściej.
To nie tylko zależy
ode mnie.
Gdynia, 6.09.2002
35. ESPERANTO I MALBORK
Nie wiem jak mi się uda,
ale muszę spróbować.
Impreza była przemiła.
Nigdy
nie będę żałować.
'Najpierw dzwoni nasz Marian.
Wtorek - spotkanie w Malborku.
Pojadę siódma z zerami.
Trzy dni pozostały do wtorku.
Wyruszam z Danielą, Andrzejem.
Na miejscu jesteśmy przed czasem.
Spotykam tu masę znajomych.
Witamy się wszyscy z hałasem.
Dochodzi godzina dziesiąta.
Jesteśmy na naszym Skwerze.
Zagaja Eduardo Kozyra
witając wszystkich szczerze.
Gościem
dziś honorowym
jest
sam wnuk Zamenhofa.
Stały
mieszkaniec Paryża.
Każdy
Go bardzo kocha.
Mamy i gości z Niemiec.
Wszyscy dziś radość czują,
a nasze sprawozdania
do Gdyni powędrują.
Witamy i innych gości –
lokalne malborskie władze,
a na ich czele Danuta
w najwyższej miejskiej randze.
Krótkie są przemówienia.
Odsłonięcie esperanckich kamieni.
Występy pod gołym niebem.
czy jesteśmy jeszcze na ziemi?
Najpierw „Muchomorki” z Malborka,
potem kapela kociewska.
Zespół tańca - Stare Pole.
Dobra
jest kapeli orkiestra.
Rozmowy,
rozmowy, rozmowy.
Mam
towarzystwo wspaniałe.
Janka
przybyła z Elbląga.
Nie było jej wieki całe.
Wchodzimy do pięknej sali,
gdzie śpiewa miejscowy chór.
Piosenki w różnych językach.
Kresowe zaś jako wzór.
W kawiarni "Esperanto"
zjadamy pyszny tort,
Potem jedziemy na obiad
"Malaga"
daleko stąd.
Na
koniec w ratuszu miejskim
jest
konferencja prasowa.
Od
początku do końca samego
atmosfera
międzynarodowa.
Wracam
na dworzec już sama,
lecz
szczęście mi dopisuje.
Spotykam
miłego sinjoro.
Jak
szybko czas dziś cwałuje,
Tematów
mamy tak wiele
Brak
czasu na czytanie.
Na
trasie z Gdańska do Gdyni
powstało
to sprawozdanie.
Gdynia, 10.09.2002
36. MIĘDZYNARODOWY ROK GÓR
Nasza Kamienna
Góra
to dzisiaj
bohaterka.
Mamy tu metę
rajdu,.
choć grupka jest
niewielka.
Pierwsza na
starcie Marlena,
a potem reszta
przybywa.
Wyruszamy dziś
sprzed Ratusza.
Atmosfera jest
urokliwa.
Podążamy
Piłsudskiego ku morzu,
a później
pniemy się w górę.
Zaliczamy całą
Kamienną,
podziwiając architekturę.
W drodze moc
wiadomości –
geologia,
historia, przyroda.
Miło się słucha
ich w grupie,
lecz trasa krótka,
a szkoda.
Punktualnie o
godzinie dwunastej
zdobywamy
najwyższy szczyt.
Wpisujemy się
wszyscy na listę.
Pominięty nie
zostanie nikt.
Otrzymujemy też wszyscy dzisiaj
piękne
certyfikaty.
Będzie to miła
pamiątka
na długie, długie laty.
Pan Jarek robi nam
zdjęcia.
To także dla nas
pamiątka.
Startujemy w
konkursie o górach.
Dla każdego uczestnika
dziesiątka.
Czytamy wiersze z
kroniki.
Owszem. Całkiem
możliwe.
Wszyscy spotkamy
się jutro.
Wcale się temu nie
dziwię.
Inni kochani
turyści
dziś na Wieżycy
byli.
Najwięcej
gdyńskich Górali
swój Donas
zaliczyli.
Gdynia,
14.09.2002
Któż mógł przewidzieć, że dzisiaj
aura się nieco zepsuje.
Od rana samego dziś leje.
(Nie zawsze się łatwo rymuje).
Ruszamy jednak na trasę.
Jesteśmy w komplecie - trzynastka.
Od stacji prowadzi nas Emil.
Jednak się nic nie przejaśnia.
W planie dziś Pieleszewo,
potem Wyspowo i Rumia.
Ciekawa trasa niedzielna,
lecz dziś nas nikt nie zrozumie.
Idziemy naprzód niepewnie,
Może się trochę odmieni.
Nadciąga chmura straszliwa.
Znak nadchodzącej jesieni.
Ścieżką już płynie potok
i dalej iść się nie da.
Trzy panie zmieniają kierunek.
Reszta do przodu. Tak trzeba!
Gdynia, 15.09.2002,
Chociaż wróciłam trochę zmęczona
z dzisiejszej naszej wyprawy,
jednak od razu siadam przy biurku
i piszę. Nie wiem, czy będzie ciekawy.
Impreza wspaniała pod każdym względem.
Kto nie był niechaj żałuje.
Krystyna, Ania, no i autorka
wszystkim niniejszym dziękują.
Najpierw przepiękny spacer lasami
na trasie Karwiny - Kamienny.
Po drodze jeszcze rezerwat Sweliny,
Agua Park. Krajobraz jest już jesienny.
Jesteśmy w końcu w naszym grodzisku.
Uczestników, niestety, niewielu
Czy ktoś zawinił? Brakuje młodych..
Kto stanie dziś do apelu?
Program cudowny. Miejsce urocze.
Zabawa wyjątkowa.
Szef, Jan Bogucki,
prezes w Sopocie
przekazuje nam miłe
słowa.
A potem Ola, Pani Grodziska
ma wykład z archeologii.
Słuchamy wszyscy z zapartym tchem.
Ciekawy jest dla nas i drogi.
Teraz ruszamy na szlak grodziska.
Wyjątkowa jest cała ta trasa.
Zaliczamy tu kuźnię, poznajemy broń starą,
wędzarnię. Ta Góra będzie już nasza.
Jeszcze zwiedzamy
garbarski warsztat,
również i warsztat tkacki.
Jaś i Małgosia są na wybiegu.
Koziołki jakby
obrazki.
Wiele konkursów - i
krajoznawczy,
kolarski i
rysunkowy.
Można postrzelać z
łuku do tarczy.
Naprawdę festyn morowy.
Z pięknym
programem pieśni biesiadnych
wystąpił Grzegorz
Marchowski.
My zaś zziębnięte
jeszcze przed końcem
ruszamy. Czekają nas
obowiązki.
Dzięki Wam wszystkim za miły dzień ten.
Dzięki Dyrektor grodziska.
Dzięki i innym z grodu w Sopocie.
I dzięki Turystom z
Gdańska.
Gdynia, 22.09.2002
Wszyscy możemy poświadczyć,
że Zlot był dzisiaj wspaniały.
Bogaty jego program,
godny najwyższej pochwały.
Uczcić chcemy dziś pamięć
Morskiej Stacji założyciela.
Złożyć kwiaty pod jego tablicą
doktora Kazimierza Demela.
Poznajemy tu szefa Stacji –
doktora Krzysztofa Skórę.
Zwiedzamy z nim cały obiekt,
wewnętrzną architekturę.
Film oglądany na Stacji
fokarium jest poświęcony.
Wszystkim się bardzo podoba.
Każdy zauroczony.
A teraz króciutka sesja
poświęcona Demelowi.
To Sesja Wyjazdowa.
Wielkie dzięki jego uczniowi.
Kolega Henryk Ganowiak,
kierownik biblioteki MIR-u,
przekazuje cenne materiały,
by innym jeszcze służyły.
Spieszymy się do fokarium,
gdzie dotąd nigdy nie byłam.
Wrażenie jest przeogromne.
Wspaniale, że z Ulą przybyłam.
Oglądamy akwarium, baseny,
centrum fokarium helskiego.
Jesteśmy zauroczeni.
I dobrze wiemy dlaczego.
Teraz idziemy do miasta
pod pomnik Obrońców Helu.
Tu również składamy kwiaty.
Zbliżamy się już do celu.
W planie jeszcze galeria,
galeria malarstwa z Poznania.
Bardzo ciekawy to obiekt
i godny zapamiętania.
Muzeum Rybołówstwa –
programu punkt kolejny.
A z wieży widokowej
widok iście niedzielny.
Krótki spacerek bulwarem,
Bulwarem Demelowskim.
Smaczny obiad z „Wanogą”.
Odpoczynek doprawdy boski.
A komu jeszcze jest mało
zalicza Helską Blizę.
Ja natomiast z Urszulą
nigdzie już dzisiaj nie idę.
Korzystam więc z okazji
i piszę list do syna.
Wczoraj miał: urodziny.
Okazja to jedyna.
"Pozdrowienia z Helu
obok życzeń skromnych.
Program jest wspaniały.
O .Was nie zapomnę".
Dzięki Ci, Alicjo,
nasza ty szefowo,
za ten dzień cudowny.
Było tak morowo.
Dzięki Ci i Ryśku,
Krzysztofie, Marylo.
Powrócimy do Was.
Było bardzo miło.
Gdynia, 5.10.2002
40. NA WARMIĘ
Czułam się trochę zmęczona,
gdy rano dom opuszczałam,
teraz natomiast wracając
o zmęczeniu już zapomniałam.
Wczoraj, gdy Oli mówiłam
o planach wycieczkowych
-i ja - odpowiedziała,
lecz o niej nie było mowy.
Na starcie się spotykamy
w naszym starym komplecie.
Są dobrzy moi znajomi,
którzy? pewnie zgadniecie.
A więc Marysia z Marianem,
a druga Marysia z Izą,
Staszek - esperantysta.
Kogo me oczy widzą?
Pilotuje nas dziś pan Sławek.
Sąsiadem moim jest Adam.
Za kierownicą-pan Ryszard,
Za taką kadrą przepadam.
Trasa jest urokliwa.
Jesień w pełni swej krasy.
Słońce spogląda zza chmury.
Przed nami pola i lasy.
Jedziemy przez całe Żuławy,
aż do samego Elbląga.
A dalej już Warmią przecudną.
Pasłęk uwagę przyciąga.
Farę, zamek i mury,
stare mury z bramami.
zaliczamy na własną rękę,
nie zwiedzamy ich jednak sami.
Krosno leży na Warmii.
Mało znana wioszczyna.
Bardzo podobna do Lipki.
To odpustowa kraina.
A teraz krótki postój
we wsi o nazwie Opin.
Tutaj ciekawy kościół.
I już jedziemy z powrotem.
Dłuższy postój w Ornecie.
Przepiękny zabytek gotyku.
Najwspanialsza budowla na trasie.
Kościół z czternastego wieku.
Na koniec w planie Pieniężno.
Zwiedzamy Muzeum Misyjne.
Ciekawe zbiory ze świata.
Nie sądź, że spotkasz gdzieś inne.
A więc w kolejności Japonia,
Indie i Indonezja,
Afryka i Ameryka.
Dla mnie to czysta poezja.
Wchodzimy jeszcze na moment
do seminarium kaplicy.
Nie ma, niestety, już czasu,
by rozejrzeć się w okolicy.
A tu pod samym bokiem
stary rezerwat przyrody
Dolina rzeki Wałszy.
Przed nami kolejne przygody.
Gdynia, 12.10.2002
Dzisiejszy jubileusz
jak zawsze uroczysty
Idziemy dziś z Wiczlina
przez las. Cel nasz- oczywisty.
Grupa jest wyjątkowa.
Czterdziestu uczestników.
Docieram do Demptowa.
Zbyt mało na liczniku.
Stajemy przy ognisku.
Śpiewamy repertuar.
Głos zabiera nasz Wojtek.
Prezes z niego jak ulał.
Cytuje ciekawe dane.
Przyznaje odznaczenia.
A potem jeszcze Rysiek
ma coś do powiedzenia.
Mirka, druga szefowa,
za wszystko wszystkim dziękuje.
Kiełbasa na patyku
wybornie dzisiaj smakuje.
Gdynia, 13.10.2002
42. JESIENNE NASTROJE
Naprawdę dzień wyjątkowy
i wyjątkowa wycieczka.
Dzisiaj Biesiada Kaszubska.
Jesienna z domu ucieczka.
Nie znam programu, lecz jadę.
Wiem tylko, że będzie udana.
Pogoda jest niezbyt pewna.
Leje do samego dziś rana.
Wycieczkę prowadzi Ewa,
a robi to wspaniale.
Wszyscy są zachwyceni.
Już stoi na piedestale.
Jedziemy znaną nam trasą
w kierunku na Żukowo.
Ewa wspomina Syberię,
gdzie było tak morowo.
Następna wycieczka nad Bajkał
będzie już w przyszłym roku.
Chcemy i my pojechać,
a plany w pełnym już toku.
Teraz wspaniały moment –
oglądamy film nad filmy.
Było już wiele podobnych,
lecz ten jest zupełnie inny.
Docieramy do podnóża Wieżycy
i mamy tu sporo czasu.
Wchodzimy na jej wierzchołek.
Robimy trochę hałasu.
Z grzybami już gorsza sprawa.
Nie każdy ma ten talent.
Jedni ich mają dość dużo,
a inni nie mają wcale.
W Szymbarku wszyscy biegiem
lecimy do pana Formeli.
Tu kupujemy chlebek.
Czy starczy nam do niedzieli?
A teraz dosiadamy
dwóch drabiniastych wozów.
Jedziemy z szykanami.
„Danmar” -
fabryka domów.
W fabryce oglądamy
najdłuższą deskę świata –
Kaszubska Deska z daglezji.
Oglądać ją można od lata.
Słyszeliśmy o niej już w radio,
czytaliśmy również i w prasie.
Wszyscy ją podziwiamy,
inaczej przecież nie da się.
I jeszcze raz wozami
pędzimy do Piotrowa,
by tu zabawić już dłużej.
Zrobiła się piękna pogoda.
Pod wiatą jest przyjęcie
-bigos, kiełbasa, ziemniaki.
Kto chce to strzela do tarczy,
kto chce to zjada przysmaki.
Cudny tutejszy obiekt,
i nikt się tutaj nie nudzi.
Kto chce ten może potańczyć.
Niektórym huśtawka służy.
Długo się ciągnie rozmowa
z miejscowym harmonistą.
Nikomu się dziś nie spieszy.
Gospodarz odpowie na wszystko.
Niestety czasu ubywa.
Można by tak trwać do rana.
Dzięki wszystkim
za udział.
Niech żyje
Ewa Kochana!
Gdynia, 19.10.2002
p.Darkowi- uczestnicy
43. JESIENNE SŁOŃCE
Chyba muszę popisać,
chociaż jestem zmęczona,
Nie pamiętam już kiedy
wróciłam tak wykończona.
Wycieczka Ochrony Przyrody
na przepięknej trasie.
Wspaniałe lasy, jeziora.
Opisać tego nie da się
Prowadzi sam szef Komisji
Kamień -Bieszkowice.
Pogoda wymarzona.
Innych plusów nie zliczę.
Pan Darek, spec od przyrody,
po doktoracie chyba,
prowadzi nas bezbłędnie.
Dojrzy wszelkiego grzyba
Pilnuje każdej przecinki
Opowiada ciekawie o drzewach.
Pokazuje nam wielkie głazy.
Lepiej tego zrobić
się nie da
Sam też pilnuje dziś
czasu
by zdążyć na przystanek.
Narzuca takie tempo.
Nasze autobusy kochane
Dzięki szefowi Darkowi
za tyle przeżyć wspaniałych.
Dzięki za każdy krok z nami.
W pamięci -na lata całe.
Gdynia, 20.10.2002
44. „WRZOSOWA” WĘDRÓWKA
I znowu idziemy na trasę-
„Wrzosowa” wędrówka niedzielna,
Rewa i Mechelinki
i Pierwoszyno - kościelna.
Dziś gmina Kosakowo,
jej najciekawsze zakątki
Słuchamy i oglądamy
W kronikach będą pamiątki.
Szpyrk jest jak zawsze uroczy
Długi jak nigdy dotąd
Szeroki na kilka metrów
Gdynia daleko jest stąd.
Na trasie mamy zagrodę
nowy kościół i stary cmentarz
Jest ciepło, pogodnie, spokojnie
Na długo będziemy pamiętać.
Pogoda bardzo przychylna
I słońce nam świeci w oczy
Morze wygląda przecudnie
Dzień jest naprawdę uroczy.
W wesołej naszej kompanii
robimy dziś długą trasę
plażą nadmorską, polami.
Inaczej przecież nie da się.
Wędruje z nami Janina-
Turystka z Wejherowa
Jest też kochana Gena.
„Wanoga”- grupa morowa.
Najważniejsze to towarzystwo
Zarzucić się jemu nic nie da
Jak zawsze jesteśmy w komplecie
Trzynastkę pokochać trzeba.
Jestem dziś bardzo zmęczona
Poczułam to teraz w domu
Lecz wszystko pewnie to minie
Nie powiem o tym nikomu.
Gdynia, 27.10.2002
Wycieczka się jednak odbywa.
Na starcie są dwie uczestniczki -
Elżbieta i Marysia „ nieżywa:”
Nie ważny jest dla nas deszcz.
Podobnie jest też ze śniegiem.
Trasa się już zaczyna.
Ruszamy dziś na nią biegiem.
Ela jest tu po raz pierwszy,
ja zaś już tu byłam.
Droga śliczna i łatwa.
Szkoda, że już się skończyła.
Na długo pozostanie w pamięci
las ośnieżony i Buki.
Wrócimy tu pewnie już z wiosną.
W moim wierszu
pojawiły się luki.
A teraz na niebie jest słońce.
Zrobiło się trochę cieplej.
Lecz my jesteśmy już w domu.
Za tydzień z pogodą lepiej.
Gdynia 3.11.2002
46. NAJCIĘŻSZA WYCIECZKA
Faktycznie ciężką nie była.
Ciężkie były tylko plecaki.
Dwom paniom zachciało się jabłek,
więc dały się one we znaki.
Wycieczka była
wspaniała
i fajne
towarzystwo.
Trasa, pogoda
na medal,
dopisało więc dzisiaj wszystko.
Początek trasy - Rekowo,
a potem jeszcze i Górne.
Zaliczamy pałac i fermę.
Czy dzisiaj nas ktoś zrozumie?
Mijamy
kolektor, jabłonki.
Pod nimi masa
"jabłuszek".
Kładziemy je
prosto w plecaki,
zaś potem ... ja tylko je suszę.
Zaczyna się teraz już "lasek",
którym kroczymy do końca.
Po drodze jeszcze Kąpino.
Jesienna pogoda bez słońca.
Kąpino się
szybko rozwija.
Domy jak grzyby tu rosną..
Komunikacja
na medal.
Wrócimy tu znowu z wiosną.
Bardzo lubię tę wioskę
przepięknie położoną.
Kaplica, niestety, zamknięta.
Idziemy stąd w inną stronę.
Blisko już mamy do Nanic.
A teraz z lasu ucieczka.
Zapraszamy wszystkich ponownie.
Naprawdę urocza wycieczka.
Gdy ktoś mnie spyta, jak się czuję
i spojrzy na moją minę
odpowiem słowami naszej Staszki –
Zmęczenie-
najlepszy wypoczynek.
Dziękujemy Panu Jurkowi
za wspólne
przewodnictwo.
Nie ma jak dobra współpraca.
Z grubsza byłoby już wszystko.
Gdynia, 17.11.2002
47. XX RAJD IM. DR. MIECZYSŁAWA
ORŁOWICZA
Coroczna młodzieżowa
impreza PTTK.
Dwie setki uczestników.
Dziś marsz aż do Orłowa.
Idziemy trzema szlakami
do pięknej” Osemki” w Gdyni.
Nastrój jest bardzo pogodny.
To aura dziś cuda czyni .
Na naszej drugiej trasie
podziwiamy pomniki i klif.
W Redłowskim Rezerwacie
nie zgubił nam się nikt.
Droga urocza ,ciekawa
na długo w pamięci zostanie.
Na plaży zbieramy muszelki.
Brak czasu na drugie śniadanie.
W szkole jak zawsze przyjęcie –
herbata i ciasteczka .
Spieszę się na konkurs .
Dla mnie przemiła wycieczka.
Piszemy w sali zero trzy.
Przed nami dużo pracy .
Czasu niewiele, na nas czekają.
Pomóżcie nam rodacy.
I mamy już laureatów.
Z grupy trójkę najlepszą.
Dyplomy i skromne nagrody
na pewno wszystkich ucieszą .
Są jeszcze i inne konkursy
lecz nas przy nich brakuje.
Zbieramy się wszyscy z powrotem .
Alicji za wszystko dziękuję.
48. I ZNÓW ZIMA
Dzisiaj już na dworcu do "rozłamu" doszło.
Część wędruje na Tokary, a nas w las poniosło,
Boimy się mrozu, wywrotek na trasie.
Zatem nasza trójka z szóstką już
żegna się.
W Karwinach jest Kazik, do wędrówek skory.
Ruszamy przed siebie i mamy już tory
Pięknym czarnym szlakiem przecięliśmy las.
Już jesteśmy w centrum Karwin.
Szybko mija czas
Od głównej ulicy zmieniamy
kierunek.
Obchodzimy łąki, pniemy się pod górę.
Wycieczka się kończy, jest trochę hałasu.
Piękna trasa biegnie samym skrajem
lasu.
Już jesteśmy w domu spacerem rozgrzani.
Staszka, Basia, no i Kazik są
bardzo kochani.
Najbliższa wycieczka dla mnie w
przyszłym roku.
Wybierzemy krótsze trasy,
piękniejsze widoki.